Po tym jak wyszła Lissana zadzwoniłem do chłopaków.
- Halo?
- Cześć Potter, jak tam idzie z tą dziewczyną?
- Na razie spoko, trzęsie się ze strachu! A tak z innej beczki... NIE NAZYWAJ MNIE TAK!
- Dobra, dobra, wyluzuj trochę. A co z jej rodzicami?
- Są u nas, obecnie nie wiedzą co się dzieje.
- To dobrze i niech tak zostanie. Słuchaj, dojadę do was w dopiero za tydzień. Doszło mi trochę spraw, ok?
- Dobra jeśli będzie jakaś sprawa dla ciebie to zadzwonimy.
-Ok, dzięki, pa!
- Hej!
Rozłączyłem się, a telefon położyłem na blacie w kuchni. Harry jak zwykle się wkurza z powodu tego przezwiska. Ale to do niego pasuje.
Nie lubię okłamywać przyjaciół, ale musiałem, bo chciałem bliżej poznać Lissanę.
Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje.
Każda dziewczyna, jaką spotkałem do tej pory zaczynała się do mnie od razu
kleić. Większość z nich było pustymi panienkami. Z nią jest inaczej. Jest
inteligentna, a jednocześnie piękna i urocza... Ej, ej, ej! Mat przystopuj
trochę, ogarnij się! O czym ty myślisz? Chyba się przejdę i przewietrzę umysł.
Wyszedłem z domu i udałem się w stronę centrum miasta z zamiarem pójścia do
parku. Po drodze rozmyślałem o misji z
tą dziewczyną, mamy zamiar zmusić ją do wykonywania naszych poleceń, a potem
wciągnąć w nasz świat. Przyda nam się jakaś dziewczyna w zespole. Jeszcze nie
wiem jak ma na imię i kim jest, ale dowiem się za tydzień. mam nadzieję, że nie
jest jakąś ofiarą losu, bo nie mam zamiaru jej niańczyć. Akurat wypadło na
mnie, że będę ją trenował.
Gdy już dochodziłem do parku zauważyłem
jaz z pizzeri wychodzi dziewczyna z burzą rudych włosów, w towarzystwie
jakiegoś chłopaka. Oczywiście, że to Lissana, ale tego drugiego, chyba nie
znam. Zaraz, zaraz... Przecież to facet, który kiedyś nieszczęśliwym trafem
zaplątał się w naszą akcję, mieliśmy trochę problemów, ale szybko go uciszyłem.
dziewczyna zauważyła mnie i pomachała energicznie mówiąc coś Jesowi - nie wiem
czy dobrze zapamiętałem imię - na ucho. On gdy na mnie spojrzał momentalnie
zesztywniał ze strachem w oczach. Szybko powiedział coś Lissanie na ucho i
ruszył szybko w przeciwnym kierunku. Dziewczyna jeszcze się do mnie odwróciła
i posłała pytające spojrzenie po czym ruszyła biegiem za chłopakiem. No
świetnie, trzeba było zostać w domu. Z westchnięciem wcisnąłem ręce w kieszenie
i skierowałem się w stronę parku.
Oczami Lissany:
- Co się z tobą dzieję? Dlaczego
uciekłeś? Chciałam, żebyście się poznali. Słuchasz mnie w ogóle?!
- Tak, słucham. Co mówiłaś? - serio? I
tak mnie ten człowiek słucha. Normalnie zwariować można!
- Chciałam żebyś go poznał!
Zatrzymał się gwałtownie.
- Tyle że my się już znamy!
Stałam przed nim oniemiała, nie dlatego,
że go znał, to już dawno podejrzewałam. Dziwiłam się tylko, dlaczego się tak
szybko zdenerwował. Coś musi być nie tak.
-Jes, co się dzieje?
- Nic, po prostu znaliśmy się wcześniej.
- odwrócił się i ruszył szybkim krokiem przed siebie. Od razu go dogoniłam.
- Przecież widzę, że coś się dzieje.
Widziałam jak na niego patrzyłeś, widziałem jak zareagowałeś, kiedy wypowiedziałam
jego imię. Proszę powiedz mi co jest grane. Martwię się o ciebie.
On tylko zwolnił kroku.
- Martwić to się powinnaś o siebie.
- Właśnie chcę się dowiedzieć czemu! Bo
ty jak widać nie chcesz mi powiedzieć, do jasnej cholery!
- Przestań się na mnie wydzierać! Ludzie
się patrzą. - zatrzymałam się, a on za mną - Jak tak bardzo chcesz to mogę ci
wszystko powiedzieć, tylko nie tutaj. Skinęłam głową i ruszyłam za nim do
akademika.
***************************
Gdy już byliśmy w środku Jes zrobił mi
herbatę i usiadł obok. Patrzyłam na niego wyczekującym wzrokiem, na co on tylko
westchnął.
- Wszystko chcesz wiedzieć?
- Tak.
- Kiedy wracałem późnym wieczorem do domu
usłyszałem niedaleko jakieś krzyki i huk. Gdy poszedłem w tamtą stronę okazało
się, że dochodziły ze starego magazynu. Z ciekawości chciałem zobaczyć co tam
się wyrabia. Jaki ja byłem głupi! Gdybym spokojnie przeszedł obok nic by się
nie stało. Ale nie! Musiałem tam pójść. W każdym bądź razie przyczaiłem się
przy wybitym oknie i zobaczyłem twojego chłopaka celującego...
- To nie jest mój chłopak!
- Mniejsza. ... Celował on do kolesia,
który już miał rzucić broń na ziemię, kiedy mnie zobaczył. Wycelował we mnie i
strzelił, a ja w ostatniej chwili schowałem się za ścianą. To odwróciło uwagę Mata
i ten zwiał. Nieźle się wkurzył. Miałem uciec do domu, ale gdy się odwróciłem
stał przede mną jeden z ich ludzi. Walnął mnie w głowę i straciłem przytomność.
Gdy się obudziłem siedziałem związany na krześle w małym pokoju. Czekałem tam z dwadzieścia minut. W końcu do pokoju wszedł Mat i mnie pobił. Pamiętasz jak nie odzywałem
się do was dwa tygodnie?
Ledwie widocznie skinęłam głową.
- Wtedy byłem właśnie tam. Początkowo
chcieli mnie zabić, ale ten który mnie uderzył tamtego feralnego dnia, zlitował
się i mnie wypuścili z czego Mat nie był zadowolony. Jednak dali mi jasno do
zrozumienia, żebym się więcej koło nich nie pałętał. Do dzisiaj trzymam się z
dala od kłopotów, ale widzę że talent do przyciągania ich jest u nas rodzinny.
- uśmiechnął się smutno.
Nie mogłam uwierzyć w ani jedno jego
słowo. Po prostu nie mogę! To nie może być Mat!
On nie jest taki. Przynajmniej taki mi
się wydawał. Co ja mówię! Przecież prawie go nie znam! Gapiłam się na podłogę
nieprzerwanie kręcąc głową.
- Nie wierzę. - to jedyne co udało mi się
powiedzieć, a raczej wydukać.
Jes wstał i zaczął chodzić po mieszkaniu.
- Na tę chwilę zamieszkasz u mnie, ok?
Skinęłam głową, miałam ściśnięte gardło,
byłam bliska płaczu. Dlaczego ja i moja rodzina? Po co mi to? Po chwili czułam
na moich plecach silne ramiona brata. Wtuliłam się w jego tors, a pojedyncze
łzy spływały mi po policzkach.
- Ale to nie znaczy, że to są ci sami. -
powiedziałam łkając.
- Naprawdę chcesz się oszukiwać?
Westchnęłam. Nagle dopadło mnie zmęczenie
z całego dnia, powieki same mi się zamykały.
- Ana, połóż się. To za dużo jak na jeden
dzień - wziął ode mnie kubek z niedopitą herbatą i pościelił mi swoje łóżko.
Bez wahania na nie opadłam.
- Jutro pojedziemy po twoje rzeczy do
domu.
Na wspomnienie o domu czuję ukłucie w
sercu. Gdzie są moi rodzice? Czy są bezpieczni? Nie wiem co teraz zrobię.
Naprawdę nie wiem. Na razie będę traktowała Mata jak wcześniej, nie mogę go
oskarżać nie mając pewności, że to on. Mam potrzebę się komuś wygadać. Jutro
pójdę do Taylor i wszystko jej opowiem, ona będzie wiedziała co mi powiedzieć.
Z tym postanowieniem zapadłam w głęboki sen.
********************************
Hej, jak widać wracamy po długiej
nieobecności, ale niestety szkoła nie ma serca. Postaramy się aby rozdziały
pojawiały się już co tydzień. Jak zawsze zapraszamy do komentowania i życzymy
miłej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz