Przeczytaj notkę na dole!
Gdzieś koło 14:00 zobaczyłam port i kilka łodzi zacumowanych przy nabrzeżu.
Nagle motor się zatrzymał i zsiedliśmy. Matt ruszył przed siebie, a ja poszłam za nim. Doszliśmy do jednej ze ścian otaczających nas budynków. Była tam drabina. Zaczął się po niej wspinać. Kiedy był już na górze pokazał rękami, żebym do niego weszła (wiedziałam, że zakładanie butów na obcasie to był zły pomysł). Kiedy już byłam w zasięgu jego rąk podałam mu tajemniczą torbę i wdrapałam się na dach. Nagle stanęłam jak wryta. Z tego miejsca rozpościerał się cudowny widok na całą okolicę. Widziałam metalicznie połyskujące w słońcu konstrukcje najwyższych budynków naszego miasta. Z tej odległości nie było widać tego pędu i gwaru miejskiego. Ostatni raz coś takiego widziałam chyba z kilka lat temu, kiedy jeszcze żyła moja siostra- Natasha.
Tutaj miasto wyglądało na kompletnie puste, a co najwspanialsze z tego wszystkiego, było widać piękną, lazurową wodę niezmąconą najmniejszym podmuchem wiatru.
Przez chwilę czułam, że mogłabym tu zostać na zawsze. Mimowolnie łza zakręciła mi się w oku. Szybko zamrugałam kilka razy i przybrałam lekki uśmiech.
- Wiedziałem, że ci się tu spodoba.-powiedział otwierając papierową torbę, z której wyjął dwa kubki, z czego jeden podał mi.
- Skąd znasz to miejsce?- zagadnęłam upijając łyk napoju, który swoją drogą był przepyszny. Od razu rozpoznałam, że to kakao z lekko rozpuszczonymi lodami i cynamonem.
- Powiedzmy, że ktoś mnie tu kiedyś przyprowadził. To miejsce poniekąd zmieniło moje postrzeganie świata. - odparł wymijająco- Jeśli możesz, wyjaśnij mi skąd wiedziałaś, że możesz się złapać tyłu motocykla? Większość dziewczyn nie ma o tym pojęcia.
- Nie tylko ty znasz się na takich maszynach.
- A co? Może ty się znasz?
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Nie, ale mój durny brat tak. Nie uwierzysz ile można się nasłuchać wykładów o motorach przez siedemnaście lat. To jego życie.
- Ciekawe, ja mam młodszą siostrę, Emily. Ma dziesięć lat, a ja, jak twierdzi, jestem jej "wzorem". A tak a propos, co cię tak wkurzyło, że aż biegłaś na ten przystanek?
Moja twarz zrobiła się czerwona. Spuściłam głowę, aby włosy zakryły rumieniec.
- Aaaa... Nic wielkiego, po prostu oblałam egzamin na prawko, a matka mnie zabije. Nic nadzwyczajnego.- odparłam wzruszając ramionami.
- Jeżeli chcesz, mogę udzielić ci paru lekcji.
Ale z niego cwaniak. Tak po prostu obcej dziewczynie proponuje lekcje?
- A gdzie haczyk?
- Nie ma, potraktuj to jako moją dobrą wolę.
Uśmiechnęłam się.
Zanim się obejrzałam rozmawialiśmy ze sobą jak dobrzy znajomi. Zauważyłam również, że niechętnie mówi o sobie i swojej rodzinie. Pomijając siostrę.
Kiedy mieliśmy się zbierać było około 21:00. Było już ciemno, a przy ulicach paliły się latarnie. Patrzyłam, jak migają na tle ciemnych budynków, aż poczułam jakby ktoś przyczepił mi do powiek sztangi, po dwadzieścia kilo jedna. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam.
***
Obudziłam się w ramionach Matta. Zdziwiłam się, bo nie byliśmy już ma dachu ani przy przystanku, gdzie się spotkaliśmy.
Staliśmy pod moim blokiem.
Patrzyłam na niego niepewnie i znowu przez głowę przeleciała mi koncepcja gościa z maczetą, ale nie chciałam nic mówić.
Stanęłam o własnych siłach na nogach.
- Dzięki za wszystko.
- Polecam się na przyszłość.-odparł z rozbawieniem w głosie.
Uśmiechnęłam się i weszłam po schodach do mieszkania.
Gdy otworzyłam drzwi przede mną pojawiła się wściekła mama. No super! Teraz tylko pozostaje czekać na pytania z serii "domowego detektywa".
- Dziewczyno! Gdzie ty byłaś tyle czasu?! Martwiliśmy się o ciebie z ojcem! Żebyś chociaż komórkę odebrała, ale nie! Po co?!
Wrzeszczała na mnie, a ja wyjęłam z kieszeni telefon, był rozładowany.
- Przepraszam, powinnam zadzwonić...
- Kim był ten chłopak i gdzie u licha się szwendałaś?! Egzamin skończył się o 13:00!
- Powiedziałabym ci, gdybyś na mnie nie wrzeszczała! Ja chyba mam prawo do jakiegoś życia poza domem?! Chyba, że się mylę! Ty nic tylko mnie kontrolujesz! Mam tego dość!
Wykrzyczałam, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do mojego pokoju na koniec trzaskając drzwiami. Położyłam się na łóżku i włączyłam moją ulubioną piosenkę na MP3. Wyłączyłam się, jednak nie na długo, bo za chwilę usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam zamiaru ich otwierać. Po pięciu minutach sobie odpuściła. I dobrze. Chcę pobyć teraz sama. Kiedy się uspokoiłam wróciłam myślami do Matta. Skąd wiedział gdzie mieszkam i dlaczego tak ukrywa informacje o swoim życiu? Ten chłopak działa mi trochę na nerwy. Serio. Mimo, że wieczór był miły to nadal był dla mnie wielką zagadką.
***************************************
To jest nasz trzeci rozdział. Na razie nie dzieje się nic takiego wielkiego, ale już zbliżamy się do tego momentu. Mimo, że mało osób interesuje się naszym blogiem zapraszamy do jego komentowania. Dla Was to nic wielkiego, ale my się bardzo cieszymy, kiedy wiemy, że ktoś to czyta.
Jest jeszcze jedna sprawa. Jak już napisałyśmy w poście powitalnym to masz pierwszy blog. Prosimy o wyrozumiałość w komentarzach. Naprawdę cieszymy się, że piszecie szczerze, ale nie sądzimy, żeby nasze opowiadanie było aż tak beznadziejne. :(
Nie przyjmujemy krytyki jako ataku. Bardzo nam zależy na szczerej opinii.
Chciałyśmy jeszcze przeprosić za długość rozdziałów. Na to nie mamy usprawiedliwienia. Tak wyszło...
Jeśli chodzi o błędy...
Bardzo przepraszamy, jeśli takie się pojawią. Niestety, ale piszemy na telefonach. Nie dysponujemy na razie laptopem czy komputerem. :(
Mamy nadzieję, że nas zrozumiecie.
Nowy rozdział, jak zwykle, za tydzień!:):p
Z konstruktywną (!) krytyką wcale nie chodzi o pokazanie, jak bardzo coś jest beznadziejne, ale o danie możliwości ciągłego doskonalenia się. Jakby nie patrzeć – komentarz ze wskazanymi słabymi i mocnymi stronami daje znacznie więcej niż „Super, wszystko jest idealnie!”. Bo nigdy nie jest, a już na pewno nie na początku. ;) I jeszcze w kwestii wskazania błędów – wystarczy edytować post i je poprawić, tyle. Dużo roboty nie ma, a całość od razu prezentuje się lepiej. Poza tym naprawdę polecam wam znalezienie sobie bety, to daje ogromnie dużo.
OdpowiedzUsuń„Gdzieś koło 14:00 zobaczyłam port i kilka łodzi zacumowanych przy nabrzeżu”. – Godziny piszemy słownie.
„Nagle motor się zatrzymał i zsiedliśmy”. – Jak już mówiłam, to nie motor. Motocykl.
„Szybko zamrugałam kilka razy i przybrałam lekki uśmiech”. – Nie ma takiego wyrażenia jak „przybrać uśmiech”.
O przecinkach i niepoprawnym zapisie dialogów już pisałam. Wystarczy poczytać o tym na stronie PWN.
„Jeśli możesz, wyjaśnij mi skąd wiedziałaś, że możesz się złapać tyłu motocykla? Większość dziewczyn nie ma o tym pojęcia”. – To najmniej realistycznie tekst EVER. Poważnie, kobiety są aż tak głupie? Pomijam już fakt, że wystarczy przejść się po mieście albo włączyć telewizję, żeby zobaczyć dwie osoby na motocyklu, z czego jedna trzyma się właśnie z tyłu. Drogie panie, nie róbmy z kobiet idiotek. ;)
„- Nie ma, potraktuj to jako moją dobrą wolę”. – Przejaw dobrej woli, nie samą dobrą wolę.
Hm, nie wiem, ile macie lat i zapewnie traktujecie „wtrącanie się” rodziców jak coś okropnego, ale… Główna bohaterka wyszła na niewychowaną i głupiutką. To chyba normalne, że rodzice martwili się, kiedy zniknęła gdzieś na pół dnia, a jej telefon był wyłączony? Jakby nie było ma dopiero, ile, 18 lat?
Pozdrawiam,
K.